Strony

25 maja 2015

Wielkie piękno

Witajcie!

(ostrzegam przed czytaniem wstępu)

TO znowu przyszło. Usiadło mi na ramieniu i patrzy na mnie swymi czarnymi, głębokimi oczami (bo przecież z pewnością takie ma, wiem to). Gdy wstaję, wstaje razem ze mną, a potem podąża za mną aż do wieczora. Cichy obserwator każdego mego kroku. Później siada na brzegu łóżka i nie daje zasnąć, budzi mnie  w nocy. Niby się nie wtrąca, ale czuję TEGO obecność.

Nie lubię wywnętrzniać się w internetach, ale tym razem już nie mogę. TO znowu mnie dopadło. TO czyli obniżenie koncentracji, przemęczenie, unikanie kontaktów z kimkolwiek, spanie po 14 godzin, leżenie, słuchanie Niny Simone i patrzenie w sufit, ponure analizowanie książek Fitzgeralda, wpatrywanie się w deszcz i obsesyjne czyszczenie noży. I lęk przed społeczeństwem. Kiedyś byłam do tego przyzwyczajona, bo zdarzało TO wszystko się cyklicznie. Ostatnio jednak zrobiło mi przerwę, aby uderzyć ze zdwojona siłą w najmniej odpowiednim momencie. W czasie gdy powinnam biegać jak nakręcona próbując zebrać do kupy semestr ja nie mogę skupić się na najprostszych rzeczach. Trudno. Jak zawsze przyjdzie lepsza pogoda, prawda? Szkoda tylko, że niektórzy się mną przejęli. Miło, ale niepotrzebnie. Tak z innej beczki, ciekawe zjawisko - komuś tak na tobie zależy, że nie chce być z tobą, żeby cię nie zranić. Aredhel - jak znajdę czas to wszystko Ci opowiem :).

(koniec wstępu)

Tytuł dzisiejszego posta nie ma nic wspólnego z filmem Sorrentino (obrazem trudnym, ale dobrym). Ta fraza wydaje mi się po prostu kwintesencją atmosfery jaką roztacza wokół siebie następny z mieszkańców Seaworld California - Ulises.


Podstawowe informacje:

Płeć : samiec
Rodzice : ?
Data urodzenia : ok. 1977
Miejsce urodzenia : Islandia
Miejsce przebywania : Seaworld San Diego
Znaczenie imienia - "gniewny" po łacinie


Jak widać po metryczce, Ulises urodził się na wolności. Został odłowiony w listopadzie 1980 wraz z samicami Bjossą* i Viggą* oraz samcem Finną*. (Wszystkie te orki są najprawdopodobniej spokrewnione z Keiko*, gwiazdą filmu Uwolnić Orkę). Uli został sprzedany jako pierwszy i tak spędził następne dwa lata w małym basenie w Rioleon Safari w Hiszpanii. Potem młody samiec został sprzedany do Aquarama Barcelona, gdzie występował z delfinami butlonosymi. Z początku wszystko dobrze się układało, jednak w miarę upływu czasu relacje między lokatorami stawały się coraz gorsze, a w grę wchodziła agresja. Basen powoli stawał się  zbyt mały dla dorastającego samczyka, który z powodu braku przestrzeni zaczął cierpieć na depresję. W końcu, po 13 latach takiego życia Uly znalazł się w Kalifornii. Tamtejszy park został poproszony przez Aquaramę o chwilowe "przetrzymanie" orki. Ulises miał powrócić do Europy zaraz po remoncie zbiornika w Barcelonie. Jednak projektu nigdy nie zrealizowano, a Ulises do dziś mieszka w Ameryce, co zresztą bardzo mu odpowiada. Właściciele parku liczyli na młode po tym samcu. Okazuje się jednak, że z powodu złych warunków jakich doświadczył w młodości Big Dog (jedno z wielu przezwisk Ulisesa) ma bardzo niską jakość nasienia. Mimo tego udało mu się dwa razy zostać ojcem (syn Moana, po francuskiej samicy Wikie i córka Amaya, po Kalii pochodzącej, tak jak on, z Kalifornii) dzięki metodzie sztucznej inseminacji.


Ulises żyje w dobrych stosunkach z wszystkimi orkami oprócz Corky, wobec której zachowuje się agresywnie. Najczęściej występuje z Orkid, z którą łączy go głęboka relacja, a także z samcami. Mimo swoich pokaźnych rozmiarów jest w stanie wykonywać bardzo efektowne, wysokie skoki. Często używany w części pokazów polegającej na chlapaniu ;). Jako że jest bardzo łagodny dla trenerów wykonywano z nim prace w wodzie, które jednak szybko przerwano z powodu jego zachowań seksualnych.


Z racji jego wielkości i charakterystycznego kształtu płetwy grzbietowej trudno pomylić go z  jakimkolwiek innym osobnikiem.Jego prawa plamka oczna przypomina plamki Corky II, lewa ma dwa podobne, lecz mniejsze wycięcia.


Zdjęcia z niezastąpionego orcahome.de :)

Przepraszam za dziwaczność tego posta :P
Miłego tygodnia - nie dajcie się zimnu ani nauczycielom!
M

P.S. Wszyscy mieli rację - kucyk z poprzedniej notki to Sweetie Bell (choć faktycznie imię Sweetie Derp lepiej do niej pasuje :P).

7 komentarzy:

  1. Oho, widzę że nie tylko mnie dopadły Cosie.No nic, czekam na maila, to się popocieszamy :P.
    Nie wiedziałam, że orki też mogą mieć depresję.Jak widać przypadłość nie oszczędza nikogo :/.
    Płetwa grzbietowa bardzo rozpoznawalna, taki oryginalny ten Ulises :).Swoją drogą mi się kojarzy z Ulissesem Moorem, takie książki są, kiedyś czytałam, ale nie było któregoś tomu w bibliotece i przestałam xd.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się nieznacznie humor poprawił wczoraj, ale o tym napiszę w następnym wpisie, czyli 1 czerwca. :)
    Orka, jak zawsze, zachwycająca. :)
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Słodziachny ,, maluch " :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedak z tą depresją, ale wszystko na szczęście dobrze się skończyło :)

    OdpowiedzUsuń