Nareszcie śnieg! Powiało świąteczną atmosferą i mrozem. Dopadło mnie w końcu świąteczne lenistwo! Nie ma mowy, żebym wstała przed 12.00, dużo czytam, cieszę się każdą wolną od obowiązków chwilą!!!
Dzisiaj w notce macie ful-wypas: krótką sesyjkę, życzenia, rozdzialik, LA... stąd ten uroczy tytuł :)
Najpierw w świątecznej atmosferze, która jeszcze ze mnie nie wyparowała przedstawiam krótką sesję Amarillo na choince~~
Dalej rozdział... (nieświąteczny)
Leon
Na zachodzie w powodzi jaskrawoczerwonych,
złotożółtych i purpurowych chmur zatonęła wielka kula słońca, a po drugiej
stronie horyzontu swą wspinaczkę po niebie rozpoczął blady księżyc.
Anne zatrzepotała długimi rzęsami i
spojrzała na niebo, pełne tysięcy jasnych gwiazd, oświetlających im drogę.
Nawet przy tym mizernym świetle Leon dostrzegł, że szkliły jej się oczy.
Ścisnął jej rękę i wyszeptał.
- Już niedługo będziemy na miejscu.
Jednak ona go nie słyszała i w majakach
zaczęła opowiadać o rodzicach, ogniu, ciemności i strachu. Wbrew woli ściskał
mocno jej drobną, bladą dłoń i szeptał łagodnym głosem, ciche, uspokajające
słowa.
Konie ledwie szły, potykając się o
korzenie. Weszli w ciemny las, gdzie pod górę wiodła wąska ścieżka. Noce były
tu zdecydowanie chłodniejsze niż dni, więc wszyscy zaciskali pięści, aby choć
trochę się ogrzać. Wędrowali tak, gubiąc drogę i krążąc bez celu w koło przez
całą noc. Ich podróż przerwały pierwsze promienie słońca.
Leon zażądał postoju, gdyż nikt nie był w
stanie usiedzieć już w siodle. Wiedział, że Anne za kilka godzin umrze, ale nie
był w stanie nic dla niej zrobić. Potrzebowali snu.
Na pierwszą wartę zgłosił się sir Myron,
więc wszyscy posnęli między drzewami, a on wsparty o pień wpatrywał się w lady
Anne. Było mu jej żal; wydawała się taka młoda, bardziej przypominała dziecko
niż kobietę. Mimo to widać okrutni bogowie pragnęli ją wziąć do siebie.
Anne na dodatek była córka jego
dobroczyńcy. Nigdy nie przypuszczał, że ta drobna dziewczynka, która wspinała
się po drzewach lepiej od wszystkich chłopców, kochała jeździć konno i błagała
ojca o łuk zostanie w przyszłości tak wdzięczną damą. Tym bardziej nigdy nie
przyszło mu na myśl, że, dostojna przy matce, dodająca wszystkim dookoła
nadziei, cały czas uśmiechnięta dziewczynka będzie kiedyś na jego oczach
walczyć ze śmiercią.
Łzy napłynęły mu do oczu. Nagle pod
wpływem rozmyślań korony drzew zlały się przed jego oczami, a świergot ptaków
wydał się muzyką trubadurów, odwiedzających często lorda z Cytyni. Zasnął.
Leon zerwał się na równe nogi. Słońce było
w zenicie. Przeklął siebie za nieostrożność, a gdy zobaczył śpiącego strażnika
usta zadrżały mu z bezsilnej wściekłości. Nagle ktoś położył mu rękę na
ramieniu. Chwycił miecz, ale ten natychmiast wypadł mu z ręki.
Stała przed nim mistycznie piękna kobieta,
której jasna suknia spływała do ziemi, a czarne loki opadały aż do stóp. Rozpoznał,
że stoi przed mieszkanką południa, po jasnym świetle, które wokół siebie
roztaczała i lekko szpiczastych, uniesionych ku górze uszach.
- Czego szukacie po tej stronie granicy?
Głos kobiety przywodził na myśl dźwięk
lutni, ale oczy miała groźne i widział w jej dłoni mały, ale bardzo ostry
sztylet. Wiedział, że ona nie zawaha się go użyć.
Nerwowo przełknął ślinę.
- Ratunku dla rannej.
- Zaprowadź mnie do niej i nie próbuj
żadnych sztuczek.
Dopiero teraz zauważył, że mimo płynnej
wypowiedzi mówiła z większa melodyjnością, niż mieszkańcy ziem Camelot. Ukląkł
przy lady Anne.
- To ona. Proszę, uratujcie jej życie. -
nagle jego głos się załamał - Nie mam ze sobą złota, aby wam zapłacić.
W jego oczach zalśniła iskierka nadziei.
Ta kobieta miała w sobie coś nieprzystępnego, niepojętego dla zwykłych ludzi,
ale na pewno była w stanie ocalić dziewczynkę. Zmierzyła go wzrokiem. Sprawiała
wrażenie zdziwionej, ale mogła udawać. Mieszkańcy południa nie lubią pokazywać
innym, co myślą naprawdę.
- Nie znasz jej.
Wiedzieli też więcej od zwyczajnych ludzi
i nic nie mogła ukryć się przed ich bystrym wzrokiem, więc Leon nie okazał
większego zdumienia.
Słyszał równy oddech towarzyszy i
przypomniał sobie swoją siostrę, którą zostawił w rodzinnym zamku jadąc do
Camelot. Anne była do niej tak podobna, choć nieco młodsza i drobniejsza. Słowa,
które mówił zjawiały się znikąd, gdyż w głowie miał wielką pustkę.
- Wiele przeżyła, jest córką dawnego
doradcy króla.
- Tak. - odpowiedziała zamyślona kobieta.
Leon słyszał tylko bicie własnego serca.
- Pomożesz jej?
- Nie ufam wam, barbarzyńcom z północy. -
odpowiedziała wydymając usta - Twoja bezinteresowność jest niepojęta, wolę, gdy
ludziom przyświeca brudny cel, ponieważ wtedy przynajmniej wiem o co im chodzi.
Jestem w stanie też zrozumieć, gdy przychodzą z zapłatą za uzdrowienie, co w
ostatnich czasach bardzo często się zdarza.
Kruk zakrakał przejmująco.
- Nie mogę ofiarować Ci nic, poza moją
wdzięcznością, ale błagam ocal ją, a przybędę z górą złota i odwdzięczę się za
twoją przysługę
- Czym jest złoto dla uzdrowicieli ceniących
sobie skromność, ubóstwo i szczęście?
Zabrakło mu argumentów.
- Nie pomożesz mi? Zostawiając na pastwę
losu śmiertelnie ranną i umierającą dziewczynkę zachowasz się jak ci
barbarzyńcy z północy, których tak nienawidzisz.
Uśmiechnęła się cierpko.
- Zawsze wystawiam ludzi na próbę. -
Zerknęła na lady Ann - Pomogę jej, bez zapłaty. Weź ją na ręce i choć za mną. Twoi
towarzysze tu zostaną, wrócimy do nich później.
Podniósł łagodnie lady Anne, jakby nie
ważyła więcej niż piórko i ruszył za kobietą. Sam nie wiedział, dlaczego
poprzysiągł sobie ocalić córkę lorda Eddarda.
Życzenia; lepiej późno, niż wcale!
WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!!
Oczywiście spełnienia marzeń...
Moje
największe, spełniło się zupełnie znienacka - wczoraj rano wstałam,
spojrzałam za okno i krzyknęłam "Śnieg"; teraz cały Kraków jest zasypany
pod bialutką kołderką :D
Malia... oficjalnie (nie)dziękuję za nominację
- ja nominuję wszystkich szczęśliwców, którzy na powyższym zdjęciu znajdą tyle modeli ile mają palców u rąk! :D
1. Co obecnie czytasz?
Już pierwsze pytanie stawia mnie pod murem!
Spróbuję wymienić choć połowę tych książek....
E.E. Smitch - Dziecko Noego, Kobieta w lustrze
A. Mickiewicz - Dziady, Pana Tadeusza
Tomik poezji Stachury
Rozważną i romantyczną - Jane Austen
Skrawki błękitu - Louis Lowry
Atramentowe serce
Miłość w czasach zarazy
2. Należysz do jakiegoś fandomu?
Mentalnie do wielu, ale w żadnym się nie udzielam ;)
3. Czy kolekcjonujesz jeszcze coś oprócz modeli (dla tych bez figurek - czy coś zbierasz?)
Wspomnienia?
4. Wymarzone miejsce na spędzenie wakacji.
Nie ważne gdzie, ważne z kim!
5. Ulubiony miesiąc w roku.
Sierpień
6. Film, który zrobił na Tobie największe wrażenie.
Zdecydowanie "Czarny łabędź"... choć leżałam po nim patrząc się beznamiętnie w sufit i próbując pohamować łzy.
7. Twoje drugie imię.
Anna
8. Twój idealny dzień.
-wstaję koło południa
-piję kawę i jem croissanta oglądając fakty z poprzedniego dnia
- lecę do miasta coś załatwić/ spotkać się z kimś
- wracam do domu i czytam/robię prace plastyczne
- przed pójściem spać oglądam wspaniały serial :D
9. Lubisz chodzić do pracy/szkoły?
Tak. Co prawda jestem wtedy strasznie zaspana, zazwyczaj jeszcze rano nic nie umiem i towarzyszy mi mały stresik, ale nic zastąpi momentu, kiedy wchodzę do klasy i słyszę radosne głosy, że przyszłam, potem wszystkie dziewczyny mnie ściskają, a chłopaki mówią z udaną powagą parodiując mnie "dzień dobry".
10.Cytat, który pomaga Ci w trudnych chwilach.
Poznałam go dzięki Malii -
Być zwyciężonym i nie ulec to zwycięstwo. (J.Piłsudski)
11. Wymarzona praca.
Teraz zaskoczę moim niezdecydowaniem.
Marzy mi się praca w dyplomacji...
Ale robienie linorytów np jako ilustracje do książek też nie byłoby złe...
Też nie miałabym nic przeciwko czytaniu książek, a później rozpopularyzowaniu ich na arenie międzynarodowej (ten zawód chyba nie ma swojej nazwy w języku polskim)