20 kwietnia 2015

Rozdział XIII

Witajcie!

Czuję się straszliwie "przeczołgana" przez ostatni tydzień, a Wy?
Po pierwsze, jak to ja dopiero tydzień przed zajęłam się nauką na ostatni etap konkursu "Losy Żołnierza...". Widać pięć lat doświadczeń nie zdołało mnie nauczyć systematyczności :P Już w środę przeklinałam Jagiellonów nazywając biedaków "szatankami". Sam konkurs okazał się dość prosty, jednak pisząc byłam tak makabrycznie zmęczona, że chyba wszystko pomieszałam :/
Ale przynajmniej dowiedziałam się o wielbłądzie Mieszka I, moście pontonowym Krzywoustego i kilku innych ciekawych epizodach. Cóż, Polacy zawsze rozmach mieli!

W poniedziałek dotarła do mnie straszna informacja. Nie żyje Tereska, manat z Wrocławia. Okazała się być o 18 lat starsza niż przewidywano. Widziałam ją trzy tygodnie temu i faktycznie coś mi się nie podobało w jej zachowaniu, ale nie myślałam, że tak to się skończy....


Ale kilka miłych chwil także się znalazło. Po pierwsze zamówiłam ARkę (szczegółów póki co nie podam)!!! Wreszcie zobaczę na własne oczy to, czym zachwyca się tak wielu.

Po drugie, dziękuję Wam bardzo za tak miły odzew w komentarzach! Naprawdę poprawiło mi to humor i pomogło przetrwać ciężkie chwile!

A niestety jestem zmuszona trochę popisać. Nawet więcej niż trochę. Oprócz tego rozdziału  jeszcze opowiadanie na konkurs i rozpraweczka. Na samą myśl robi mi się niedobrze :P Czasami zupełnie nie mam ochoty na pisanie i coś mi się wydaje, że teraz właśnie jest czas. Cóż, następny tydzień mimo trzech wolnych dni (egzaminy gimnazjalne) zapowiada się podobnie do mijającego. Ale tymczasem zapraszam na rozdział!

( Nie jestem z niego specjalnie zadowolona i  jest "urwany" w głupim momencie, ale niestety zaraz muszę wracać do szkoły :/)


- Poczekaj chwilkę, postaram się zrobić herbatę, a potem porozmawiamy. – rzekł, pomagając jej zdjąć sweterek.
Jego nowe lokum bardzo przypominało to, w którym mieszkał przed wojną. No tak, przecież tamto mieściło się zaledwie kilka przecznic stąd! Przypomniała wszystkie szalone przyjęcia, które miały tam miejsce. Potem wróciła myślami do nędznych szczątków kamienicy widzianych godzinę temu w tamtym miejscu…

Nie czekając na zaproszenie udała się do salonu. Mieszkanie okazało się jednak zdecydowanie biedniejsze niż się spodziewała. Wszystkie piękne meble, cenne obrazy, książki, które posiadała rodzina Adama gdzieś zniknęły. Ostała się jedynie orzechowa komoda, obecnie dosyć zniszczona. Tak jak zawsze stały na niej ramki ze zdjęciami.

Podeszła do nich i wzięła do ręki pierwszą z lewej. Widniała na niej cała ich "banda", jak zwykle ich nazywano. Trzy roześmiane dziewczęta i trzech chłopców.
 Nagle na wizerunek wesołej brunetki ściskającej za szyję równie radosnego blondyna spadła łza.
Fotografia została wykonana zaledwie rok temu, jednak Zosi wydawało się, że wszystkie te szalone zabawy odbywały się w innym wcieleniu.

Na dźwięk kroków swego towarzysza szybko otarła łzy i zajęła miejsce przy małym, żeliwnym stoliku
Zapadła chwilowa cisza, którą wreszcie zdecydowała się przerwać.
- Więc… - zaczęła – twoja ciocia i siostry mają się dobrze, prawda?
- Mam taką nadzieję… - rzekł niepewnie, starając się jednak nadać swemu głosowi beztroskie brzmienie. – Wiesz, są Żydówkami, a Niemcy nie lubią Żydów. Mieszkają teraz na poczcie. Choć raczej trudno nazwać to mieszkaniem. Oczywiście przesiedlili nas hitlerowcy – ich tam, a mnie tutaj. Nie wiem, czy zauważyłaś, ale z naszego poprzedniego domu mało co zostało. Staram się im jakoś pomagać, ale są dobrze pilnowani. Sam cudem uniknąłem aresztowania.

Znowu nastało milczenie, przerywane tylko tykaniem ściennego zegara.
Tym razem to chłopak odezwał się jako pierwszy.
- A ty właściwie co tu tutaj robisz? – zapytał. – Tak nagle zniknęłaś! Wszyscy myśleli, że zginęłaś jeszcze we wrześniu! Dlaczego się nie odzywałaś?
- Nie miałam ku temu warunków. Napisałam tylko kilka listów do mamy, jednak nie wiem czy do niej dotarły.
- Niestety, zarówno twojej mamy jak i Heli nie widziano ani razu od czasu wybuchu wojny. Sądziliśmy, że całą waszą trójkę spotkał ten sam los.
- Boże, nie! Rozstałam się z nimi pierwszego września! – w jej oczach pojawił się paniczny strach. – Potem natychmiast popłynęłam do Gdańska, a później udało mi się przedostać do Londynu… Przecież one miały jechać do bezpiecznej Warszawy, gdzie czekał na nie rządowy transport do Ameryki.
- Nigdy nie było takiego transportu. Był tylko pomysłem polskiego rządu, który nigdy nie miał szans powodzenia.
- Proszę?! Chcesz mi powiedzieć, że ja bezpiecznie siedziałam we Francji, a potem na garnuszku u  Churchilla  podczas gdy one tułały się po ogarniętym wojną kraju?!
Teraz to on o mało nie umarł z powodu nagłego szoku.
- Znasz Churchilla?! – zapytał z niedowierzaniem, bliski zakrztuszenia się herbatą.
- Tak. – odparła beznamiętnie. – Co ja najlepszego zrobiłam?
Następne dwie godziny spędziła czując jego opiekuńcze ramię na swoich barkach. Na zmianę cichła i opowiadała.
- Nie wiem już, kim tak naprawdę jestem… - westchnęła kończąc.
Adam odgarnął opadające jej na oczy niesforne kosmyki.
- Głuptasie! Jesteś niesamowita! Dzięki Tobie wygralibyśmy w tą wojnę! – zakrzyknął, gwałtownie wstając. Po chwili jednak znów usiadł. – Ale… Nie, to niemożliwe.
- Co jest niemożliwe? – w Zofię znowu wstąpił patriotyczny, szalony duch. – Chcę walczyć! Niech Niemcy mnie zabiją! Nie mam już nic do stracenia! Wszyscy, których kochałam nie żyją!
Gdy wypowiadała te słowa po twarzy blondyna przebiegł grymas bezbrzeżnego smutku. Ona jednak tego nie zauważyła.
- Nie możesz! To zbyt niebezpieczne!
- Dlaczego? Jeśli pani wyraża taką chęć to nie można jej powstrzymywać. – usłyszeli za sobą piękny, głęboki głos.

Na dziś to tyle.
Powodzenia na egzaminach :)
M

13 komentarzy:

  1. Myślę że konkurs się uda.Naprawdę na ciebie liczę.No weź, podaj jakieś szczegóły.Buuuu! Chce zobaczyć AR-kę! Szkoda, że
    Tereska umarła.Ja się dowiedziałam że w fokarium w Helu umarła
    foka Krysia a po obejrzeniu ciała okazało się że miała w brzuszku
    ponad 600 monet.Chociaż dobrze że umarła śmiercią naturalną.
    Opowiadanie fajnie, no tak urwane w głupim momencie.
    Pozdrawiam i zapraszam na n/n!
    Unique

    OdpowiedzUsuń
  2. Za konkurs trzymam kciuki.
    Wyborowe towarzystwo, widzę Malia, że ze śmietanką się spotykasz.Jagiellonowie, no no :P.
    ARka ;-;.Człowieku, weź się tak nie znęcaj i powiedz xD.
    Rany, aż 18 lat się pomylić xd?Ale teraz Tereska sobie pływa za Tęczowym Mostem i na pewno jest szczęśliwa :).
    Rozprawki mi już wychodzą uszami i nosem, bo dzisiaj na testach kompetencji po 2 kl była do napisania ;-;.A wy się tam lenicie, no jak można :P.

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że konkurs wypali!
    Ty jesteś niesamowita i Twój blog również... nie tak jak mój...
    Trzymam kciuki!
    Czekam na next
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Też trzymam kciuki! Co do Tereski to rzeczywiście przykra sprawa, ale przecież nikt nie jest wieczny. Czekam na nowego posta!

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny rozdział :)
    Pozdrawiam i zapraszam na n/n :
    konolowkiemrysowany.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeezu!!! Zazdroszczę ARki!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też zawsze się uczę na ostatnią chwilę dosłownie przed każdym testem... Nigdy się chyba nie zmienię :P
    Gratuluję ARki, też planuję zakup w tym roku jakiejś. Na razie wszystko wydałam na naukę jazdy oraz gekony, ale w okolicach grudnia na sto procent zamawiam :)

    Życzę powodzenia i serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Trzymam kciuki!
    Super ciekawy rozdział! :")
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny oraz ciekawy rozdział, gratuluję ARki :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Super opowiadanie. Ojejku... ja też ją widziałam... bidulka.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nominuję was obie do LA :)
    http://amore-cane.blogspot.com/2015/04/la-powraca-niczym-bumerang.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Nominowałam Cię do LA ;D
    modelekoni.blogspo.com

    OdpowiedzUsuń