13 lipca 2014

Rozdział 7

Witajcie!

Śpiewajcie narody - wreszcie jestem! Mam tyle zaległości zarówno na waszych blogach jak i na YT (sorry girls, I'm doing my best to make these parts quickly :/). No cóż - urok wakacji i mojego "cudownego" tabletu, który doprowadził mnie na skraj załamania nerwowego...
Jak spędzacie wakacje? Ja właśnie wróciłam z Gdańska, gdzie głównie spałam, czytałam i oddawałam się plażowym przyjemnościom (spacery "na kaczki" do parku, pływanie, beztroskie leżenie na leżaku). Oczywiście nie zapomniałam również o modelach - wreszcie znalazłam czas na porządną sesję:

Nie obyło się również bez wizyty w fokarium i niedawno otwartym Domu Morświna (trzy nowiutkie koszulki z fokami i morświnkami!) :
To bodajże Agata, ale głowy nie dam!

 A dziś wyjeżdżam do Antibes na orki!! Ekscytacja rozsadza mnie od środka!
Wracając do tematu - dziś już siódma część opowiadania/powieści/tego czegoś o Zofii Wolińskiej. Czas leci...
Ostatni fragment - klik. Nie jestem z niego szczególnie zadowolona - pisany na szybko niestety. Dedykacja dla Dorotheah za wielką pomoc - dziękuję!!!

- Witam! – rzekł z uśmiechem Churchill, całując jej dłonie. – Nie spodziewaliśmy się pani już dziś. Wasza Wysokość. – zwrócił się do mężczyzny stojącego trochę z tyłu. – Oto panna Zofia Wolińska.
Towarzysz Winstona podszedł do Zosi.
- Wasza Wysokość, to zaszczyt. – rzekła dygając zgrabnie i przyglądając się królowi. Nie tak go sobie wyobrażała.  Był szczupły i dość wysoki, miał kasztanowe włosy, co pasowało do jej domysłów. Nie biła od niego jednak ta pewność siebie, której się spodziewała. Po jego ustach błądził niepewny uśmiech. Tymczasem Churchill wyglądał tak, jak myślała. Dość pulchna twarz, z wymalowanym wyrazem pewności siebie i swobodności potwierdzała, że jest to dobry polityk. Po kilku chwilach musiała przerwać wnikliwe obserwacje, aby nie wydać się niegrzeczną.
- Witam panią. – monarcha uścisnął jej dłoń.- Może przejdziemy w miejsce odpowiedniejsze do rozmów? Zapraszam do ogrodów, tam najlepiej się dyskutuje.
Po przejściu korytarza, w którym polska wysłanniczka oczekiwała Brytyjczyków oraz kilku urządzonych z przepychem pokoi znaleźli się w przepięknym, typowo angielskim ogrodzie. Zofia nie mogła oderwać wzroku od przepięknych, jesiennych liści na drzewach. Nagle poczuła się jak w domu. Z trudem zmusiła się do powrotu do rzeczywistości.
- Zapewne wiedzą panowie, że jest niejako posłem rządu Rzeczpospolitej. – zaczęła, starając się mówić jak najbardziej wyszukanym językiem.
- Tak, dzwoniono do nas z tą informacją. – odparł Lord Admiralicji.
- Prezydent Raczkiewicz wyraża zaniepokojenie hmmm…. – nie chciała, aby zabrzmiało to nieuprzejmie.- Małą widocznością efektów wypełniania postanowień porozumienia naszych państw.
- Małą widocznością? Przecież wypowiedziano wojnę Rzeszy i podjęto działania militarne. Przypłaciliśmy to nawet zatopieniem naszej ważnej jednostki, HMS Courageous. Czy nie wie pani o tym? – spytał Winston Churchill.
Wolińska zacisnęła zęby, aby się uspokoić. Miała nadzieję, że pomoże to i tym razem.
- Owszem, słyszałam o tym wydarzeniu. Polacy są oczywiście wdzięczni za poświęcenie, jednak układ zakładał, iż w razie ataku Niemców Wielka Brytania udzieli wsparcia, co jest równoznaczne z wysłaniem wojsk lądowych, oprócz lotnictwa i marynarki.
- Ależ zamierzamy to zrobić. Cały czas opracowujemy nowe posunięcia, aby atak był doskonały. Przyłączą się do nas inne państwa. Chyba korzystniej jest poczekać na dobrze przemyślany, zmasowany ruch niż zadowolić się nieudolną pomocą, wystarczającą tylko na krótką chwilę, prawda? – odrzekł.
W oczach dziewczyny zapaliły się niebezpieczne iskierki, które jednak udało jej się szybko stłumić. Mimo tego zauważył je idący spokojnie z tyłu Jerzy IV.
- Proszę się nie denerwować.- rzekł cicho. – Robimy co możemy i jesteśmy bardzo wdzięczni Polsce za niewyobrażalną waleczność. Ta wojna jest sprawą nas wszystkich. To druga wojna światowa i, oby moje słowa nie były prorocze zaangażuje się w nią więcej państw niż w poprzednią.
- Tymczasem przejdźmy do głównego tematu naszej rozmowy – wtrącił Lord Admiralicji,  a widząc zdziwioną twarz Zosi dodał. – Sikorski nie przysłał tu pani tylko po to, by na nas naciskać.
- Może zechcą państwo wrócić do Pałacu? Zrobiło się trochę chłodno. – przerwał im król.
Oczywiście spełnili jego życzenie.

Wracając do naszej rozmowy. – zaczął Churchill, gdy już siedzieli wygodnie w gabinecie monarchy i popijali gorzką, cejlońską herbatę. –Mamy w stosunku do pani pewne plany. Jak prawie każde państwo III Rzesza ma służby wywiadowcze – Abwehrę. Mieliśmy tam swoich ludzi, jednak ogarnęła ich nazistowska mania i żaden nie jest już pewny. Dlatego potrzebujemy pani pomocy. Nie tylko Anglia. Polska także.

Wiem, że króciutki, ale za dwie godziny mam samolot.
Miłego dnia i POWODZENIA W CANDY!!
M

9 komentarzy:

  1. Wspaniałego wyjazdu życzę, chociaż skoro jedziesz na orki to na pewno będzie wspaniale:)
    Och, muszę wreszcie nadrobić opowiadania, Twoje i Sophiji, przyznam, że nigdy nie miałam chwili na przeczytanie i skupienie się na tym co czytam. Aż mi wstyd,że utknęłam na pierwszym rozdziale:( Zdjęcie Walentynki ślicznej.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Miłego wyjazdu ;) Wspałanie opowiadanie tylko również muszę nadrobic pierwszy rozdział ...;/ Piękne zdjecia :D Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem, dlaczego nie jesteś zadowolona! Fragmencik bardzo udany, bogaty w szczegóły - tylko jak zawsze stanowczo za mało!
    Orki - zazdroszczę, mączko, sama wiesz! Czekam na sesyjkę ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi się podoba to zdjęcie z Valentyną i ten fragment.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie: http://nereiry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Miłego wyjazdu :)
    Super opowiadanie :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na n/n
    figurkischleich.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepiękne zdjęcie Walentyny!
    Również miłego wyjazdu życzę :).
    Aredhel

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawy rozdział i piękne foty :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pierwsze zdjęcie jest niesamowite. Niby takie proste, ale koń wygląda jak żywy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Super zdjęcia! Pozdrawiam!
    mojekochaneschleich.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń