4 sierpnia 2014

Valar morghulis i "czarne" orki

Hej!

Zgodnie z rozpiską, to znowu ja, Malia. W przyszłym tygodniu wracamy do starego rozkładu - post doda Sophija.

Valar morghulis. Wszyscy muszą umrzeć.

„Żegnając przyjaciela, nie płacz, ponieważ jego nieobecność ukaże ci to, co najbardziej w nim kochasz”

I nie płaczę, bo dalej nie mogę w to uwierzyć.
Zaczęło się w poniedziałek. Wtedy potwierdziły się moje domysły - odeszła Sara.

Nie była moim psem. Należała do naszych wiejskich sąsiadów (mamy domek letniskowy na wsi). Ich opieka ograniczała się jednak tylko do bicia biednego zwierzęcia i zabijania jej  szczeniąt, które rodziła co pół roku. 

Pomagaliśmy jej odkąd pamiętam. Zanosiliśmy jej jedzenie, dawaliśmy wodę w upalne dni. Dostawała ode mnie miłość, której nigdy nie zaznała od swoich prawdziwych właścicieli. Odwdzięczała się tym samym. Była najmądrzejszym psem, jakiego kiedykolwiek spotkałam. Nawet moja własna Tilly jej nie dorównywała. 

Uwielbiała ze mną spacerować. Ja na rowerze, a ona zawsze tuż obok. Gdy jakiś "intruz"  się do mnie zbliżał Sara rzucała się na niego z zębami. Kiedyś w dowód wdzięczności przyniosła mi zabitego królika i rzuciła pod nogi. Jako prezent. Doskonale się rozumiałyśmy. A teraz jej nie ma.... Zapewne potrącił ją samochód, albo może nadszedł jej czas... Ale teraz pewnie jest jej lepiej, prawda?

Natomiast wczoraj, 2 sierpnia długą walkę z zapaleniem płuc przegrał Bingo.

Był jedną z moich ulubionych orek - jeden z najpiękniejszych samców w niewoli (moim zdaniem żaden nie może się z nim równać), przyjazny i spokojny ojciec sześciu cieląt. Mieszkał w Port of Nagoya Public Aquarium. Przebywał w niewoli od 30 lat. Wraz z jego śmiercią upadł  japoński program hodowlany - był ostatnim samcem w kraju. Może to oznaczać odłowy.

Może dziwicie się, że tak się przejmuję zwierzakiem, którego oglądałam tylko na zdjęciach i filmach, dla którego nic nie znaczę. Dla mnie każda orka jest niezwykła. Jest moim znajomym, jakąś częścią mojego życia.  W dodatku reszta stada bardzo przeżywa śmierć towarzysza. Pod tym względem są takie, jak ludzie.

Dobrze, koniec tych nekrologów. Tak niestety wyszło w tym tygodniu :( Przejdźmy do rzeczy, czyli do orek. Ale nie tych czarno-białych tylko karłowatych, albo jak ja je nazywam "czarnych". Niektórzy zwą je również "fałszywymi orkami" (false killer whale, pseudo orca), jednak jak ktoś świetnie napisał na YT - nie ma w nich nic fałszywego. Nie są bardzo blisko spokrewnione z "normalnymi" orkami, lecz gdy płyną można je z nimi pomylić. 

Moja nazwa nie jest do końca zgodna z prawdą - szablogrzbiet (nazwa pochodzi od kształtu płetwy grzbietowej) jest tak naprawdę ciemnoszary. Jedynie na podgardlu ma jasnoszary pas. Gatunek ten wyróżnia się specyficzną, smukłą sylwetką.

Żyje w ciepłym i umiarkowanym klimacie. Miejsce bytowania wpływa na ich wielkość - populacja japońska jest większa od hawajskiej, która jest jednak najlepiej poznana. Osobniki dorastają zwykle do 4 - 6m . Żyją około 60 lat.Tak jak ich więksi kuzyni budują skomplikowane relacje społeczne. Gdy jedna orka z ich grupy (najczęściej składa się na nią ok. 10 - 20 osobników)  ma kłopoty, na przykład osiądzie na plaży, pędzą jej na ratunek. Dlatego też pomaganie im jest bardzo trudne - gdy uda się wyciągnąć kilka, te wracają do swoich umierających towarzyszy i trzeba zaczynać od nowa. Niestety, dość często spotyka się przypadki wypływania na brzeg, szczególnie osobników młodych, które przypadkowo odłączyły się od matek. Taki sześciotygodniowy cielak został w zeszłym miesiącu w Kanadzie. W tej chwili prowadzona jest próba jego rehabilitacji w Vancouver Aquarium. 

Orki karłowate od dawna są trzymane w niewoli, często z innymi delfinami. Zdarzają się więc przypadki krzyżowania się np. z butlonosami. Taki mieszaniec nazywa się wholpin (whale + dolphin) i przybliżę go Wam kiedyś :) Na wolności również zdarza im się pływać z innymi waleniami.

Nie ma dokładnych danych na temat liczebności populacji, lecz wiadomo, że liczba osobników spada.



Piękny filmik o zmarłej orce z Seaworld.

Nie wiem jak Wam, ale mi kojarzą się one z końmi pełnej krwi angielskiej :P

Źródła :
filmik - klik
zdjęcia - klikklikklik
info - własne, wikipedia, klik
zdjęcie Bingo* - orcahome.de


Na koniec dla grzecznie czytających w podzięce za uwagę - zajawka moich najnowszych modeli. Opis będą... kiedyś tam :)

Isadora


Bahama by Metalfish 

Jeszcze apropo figurek - POST zwyciężczyni w naszym Candy o nagrodzie. 

Wikusia B- niestety nie jestem w stanie wrzucić tych zdjęć. Mój Internet jest tak wolny, że załadowanie pojedynczej strony zajmuje dosłownie godzinę, dlatego też post jest dopiero dziś. Jednak pamiętam o Twojej prośbie :)

Miłego dnia
M

11 komentarzy:

  1. Strasznie mi ich żal, zresztą sama dobrze wiesz.

    Trafny komentarz o fałszywych orkach :D
    A pierwsze zdjęcie orki karłowatej - urocze <3.
    Tajemnicza fotka Isadory... bardzo mi się podoba!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przykro z powodu Sary i Bingo :(. Ale na pewno jest im teraz lepiej! Każdy kiedyś umrze, niestety... A co do modeli- to bardzo ładnie się prezentują na tle morza :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz mają się już zdecydowanie lepiej. Swoją drogą ciekawe co się właśnie po śmierci dzieje. ;-) (refleksyjny czas, myślowy czas)
    O jaki ładny model made by Metalfish! :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi przykro :( [*]

    Ło jaka pikna Bahama *o* Ja chcę taką, oddaaaaj :D

    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Eh... dwa lata temu straciłam uchatego przyjaciela.Też nie mogłam w to uwierzyć i nie płakałam... ale i nie spałam. Szczególnie że pare minut wcześniej widziałam go na kanapie, a potem w klatce już martwego. Ale mogę cię pocieszyć - czas może nie leczy ran, ale je łagodzi. Z czasem choć nadal będziesz o niej pamiętać to bólu po stracie już nie będziesz aż tak odczuwać.

    Ciekawy opis orek. Przynajmniej mogę nawet w wakacje poszerzać wiedzę :)

    Ładne zdjęcia i modele.

    Wiem jak to jest tak więc pozdrawiam i ściskam cieplutko. Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wreszcie mam chwilkę coś u Was skrobnąć dziewczyny. Przykro mi z powodu Sary. Była pięknym psiakiem. Współczuję, wiem, jak boli taka "utrata".
    Zdjęcia zapowiadają się cudownie. Czekam na opisy, zwłaszcza Isadory Cruze. ;)

    Pozdrawiam i dziękuję, ze nadal do mnie wpadacie. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Strasznie mi przykro z powodu Sary :) .
    A modele zapowiadają sie ciekawie :)
    Zapraszam do mnie na n/n
    figurkischleich.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie również bardzo przykro z powodu aż dwóch strat...Niestety, na każdego przychodzi czas, a kiedy już przyjdzie trzeba pozwolić mu odejść.Cóż, na pewno teraz są szczęśliwi za Tęczowym Mostem, a tutaj na zawsze pozostaną w sercach :).Swoją drogą zawsze mnie przygnębiają tacy ludzie jak właściciele Sary...Przecież to okrucieństwo wobec zwierząt, karalne!Ale dobrze, że Sara miała ciebie, śliczna psinka :).Przynajmniej z czegoś czerpała radość i miłość w życiu, a ty możesz być pewna, że zapewniłaś jej w jakimś stopniu lepsze to życie :).
    Łaaaaaa, jak najszybciej proszę opisy tych pięknych modeli *.*
    A mnie wciąż zaskakuje wasza znajomość orkowa :P...No, coś mają z koni pełnej krwi angielskiej.Całkiem trafne porównanie.
    Hmmm, hmmm..."Valar morghulis" hmmmm...Valar - Valarowie, morghulis - [Minas] Morgul hmmm...Ciekawe...Czy tylko ja to widzę?Albo popadam w paranoję :P...

    OdpowiedzUsuń
  9. Przykro mi z powodu Sary :c
    Podziwiam za wiedzę o orkach. Nie wiem, czy ja dałabym radę zapamiętać aż tyle.
    Gratuluję nowych modeli :) Cudne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Biedna psina.. też znam przypadki psów podobne do jej. Ludzie są okrutni.
    Wielkie graty modeli! Haflingerka cudo ;* Isadora też booska
    Pozdrawiam!
    Theblackhorse5.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń