16 listopada 2014

Mini-wyścig

Ciao!
Dawno, dawno temu, gdy jeszcze słońce świeciło niemal codziennie, dni były długie i ciepłe, a czas nie płynął tylko wlekł się powoli muskany delikatnym powiewem chłodnego wiatru przyszło mi do głowy, żeby urządzić moim koniom mini-wyścig.
Poparły radośnie tę ideę, dlatego też witam państwa na pierwszej tego rodzaju imprezie organizowanej w mojej małej stadninie!

Ustawiły się ochoczo na linii startu...

Na umówioną salwę w powietrze ruszyły galopem przed siebie próbują osiągnąć jak największą prędkość i przybliżyć się do tytułu mistrza wyścigu!

 
Oto mój faworyt - Volatilis (łac. skrzydlaty). Nie na darmo nadałam mu to imię; gdy pędzi przed siebie ma się wrażenie, że już wcale nie dotyka kopytami ziemi.

 Mój ulubieniec niewątpliwie ma potencjał, który pozwolił by mu wygrać konkurs, jednak nie potrafi pędzić przed siebie. Uważa, że czasem lepiej przystanąć i podziwiać widoki roztaczające się wokoło. Gdyby biegł jak najszybciej nigdy nie zauważyłby rajskiego ptaka, co przysiadł na gałązce drzewa, czy nie zwróciłby uwagi na historię szeptaną przez strumyk ;).

Syrius na krawędzi. Ryzykant, pewny siebie, on nigdy nie wybiera najprostszej ścieżki tylko tą, która dostarczy mu niezapomnianych wrażeń ;)



 Akatsuki jest najbardziej upartym koniem, jakiego miałam okazję poznać, dlatego jest w stanie pokonać wszystkie przeciwności. Nie jest mu łatwo, ale ma w sobie siłę, która nie pozwala mu stanąć i za to go podziwiam.

Spiryt ma duże poczucie humoru. Czasem mam wrażenie, że stanął do rywalizacji, bo wiedział, że nie jest mistrzem w biegach, ale znając charaktery przyjaciół wiedział, że innym nie będzie łatwo pogodzić się z przegraną; jemu przyszłoby to z oczywistą łatwością.


Kto wygrał wyścig? To była bardzo przewidywalne. Tylko Volatilis mógł zostać mistrzem!! Wszyscy spędziliśmy wspaniały dzień uganiając się po lasach, strumykach i skałach :D

Pozdrawiam wszystkich!
Do napisania!
Sophija

PS. Bardzo przepraszam za to, że o wyniku nie zadecydowały moje wakacyjne koncepcje tylko przeglądnięcie list do 2. etapów różnych olimpiad... Gdy widzę, że z mojej szkoły z biologii przeszło 50 osób, z chemii i angielskiego 30, fizyki dwadzieścia parę... wtedy tak ciężko jest nie zwątpić we własne umiejętności! Muszę po raz setny próbować usilnie uwierzyć w siebie.
Na szczęście każdy kolejny dzień pozwala zacząć wszystko od nowa, jeszcze raz próbować - tego nikt nigdy nikomu nie może zabronić ;)
I tym pozytywnym akcentem kończę mój monolog :D

10 komentarzy:

  1. Ładne fotki i ciekawy wyścig. Ja mam w czwartek olimpiadę z Polskiego :( U mnie n/n

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja ostatnio przeszłam z konkursu o PN, 2miejsce w etapie szkolnym :D a z 2 innych jeszcze nie wiem...
    Fajne fotki, ciekawy pomysł. Oj te schleich'y kochane :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie świetne :) . Bardzo fajna historia oraz zdjęcia :D . Ja w tym tygodniu mam konkurs z angielskiego .
    Pozdrawiam i zapraszam na n/n
    figurkischleich.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny pomysł na wyścig i bardzo ładne zdjęcia. :)
    U mnie n/n. ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ah, co za emocje :D!Za ładne okolice do wyścigu, pewnie zachowałabym się jak złotosierściasty achałek :>
    Polski był trudny i raczej nie przejdę dalej, ale może chociaż te 30 pkt będzie xD.Oh, well...
    Życzę powodzenia na olimpiadach!

    OdpowiedzUsuń
  6. Emocjonujący wyścig, śliczne zdjęcia, szczególnie podoba mi się to czwarte, na mchu.
    Pozdrawiam

    PS.Proszę sprawdź maila ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Huhu, niezłe emocje :D Piękne jest to ostatnie zdjęcie *-* Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Urzekły mnie fotki! Cudny krajobraz i pomysł oczywiście świetny! Wyścig z emocjami, las nadaje pewnego piękna zdjęciom- więc pora iść do lasu :) Pozdrawiam cieplutko, zapraszam do nas ;) jkstable.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Volatilis!!! Volatilis!! Piękne zdjęcia!!

    OdpowiedzUsuń