Witajcie!
I po raz kolejny na tym blogu świętujemy Idy Marcowe! Dziś 2059 rocznica tragicznej śmierci Juliusza Cezara.
Ale Ci co czytają bloga regularnie od początku jego działalności wiedzą, że w tym dniu wypada także rocznica moich urodzin (ach, jak ja uwielbiam robić prywatę) :3
Z przyczyn losowych prezenty rozdano już wczoraj (tylko rodzinnie, bo przyjęć urodzinowych praktycznie nigdy nie robię). Nie było wśród nich żadnych figurek ( ale nic straconego - prawdopodobnie w tym miesiącu zamawiam wymarzone AR!), co oczywiście nie znaczy że mi się nie podobały! Wręcz przeciwnie - dostała kilka nowych książek Terry'ego Pratchetta ( zmarł w zeszłym tygodniu - świat jest podły!), sezon Sherlocka na DVD, płyty ukochanego Ray'a Charlesa, śliczną zakładkę, duuużo słodyczy i kilka innych drobiazgów.
Co do drobiazgów - nie pokazywałam Wam jeszcze mojego ulubionego kubka z fokarium. Rano piję z niego ukochaną kawę, która stawia mnie na nogi (chyba jestem uzależniona od kofeiny, bo bez niej nie wstanę :P):
Ostatni fragment - klik
I po raz kolejny na tym blogu świętujemy Idy Marcowe! Dziś 2059 rocznica tragicznej śmierci Juliusza Cezara.
Ale Ci co czytają bloga regularnie od początku jego działalności wiedzą, że w tym dniu wypada także rocznica moich urodzin (ach, jak ja uwielbiam robić prywatę) :3
Z przyczyn losowych prezenty rozdano już wczoraj (tylko rodzinnie, bo przyjęć urodzinowych praktycznie nigdy nie robię). Nie było wśród nich żadnych figurek ( ale nic straconego - prawdopodobnie w tym miesiącu zamawiam wymarzone AR!), co oczywiście nie znaczy że mi się nie podobały! Wręcz przeciwnie - dostała kilka nowych książek Terry'ego Pratchetta ( zmarł w zeszłym tygodniu - świat jest podły!), sezon Sherlocka na DVD, płyty ukochanego Ray'a Charlesa, śliczną zakładkę, duuużo słodyczy i kilka innych drobiazgów.
Co do drobiazgów - nie pokazywałam Wam jeszcze mojego ulubionego kubka z fokarium. Rano piję z niego ukochaną kawę, która stawia mnie na nogi (chyba jestem uzależniona od kofeiny, bo bez niej nie wstanę :P):
Bo nie wiem czy wiecie, ale oprócz figurek lubię też zbierać kubki.
Dobrze, koniec mojego paplania! Przechodzimy do rozdziału (ostrzegam, że wyszedł dosyć ckliwy). Z dedykacją dla Sage Servant - wszystkiego dobrego!!
Ostatni fragment - klik
- … dostanie pani apartament na
Królewskiej. Dalibyśmy coś w lepszej części miasta, ale ze względu na pani
misję… Sama pani rozumie.
- Oczywiście. – odpowiedziała.
Tak naprawdę nie rozumiała nic. Jeszcze nigdy nie czuła się tak skołowana. Właśnie
rozmawiała z kolejnym nazistowskim, ciemnookim (ach, ta niemiecka logika)
przedstawicielem rasy aryjskiej. Za oknem majaczyły zniszczone, wyszarzałe
budynki jej ukochanej Warszawy, przyozdobione jedynie czerwonymi flagami ze
złowrogo czarną swastyką. I właśnie mówiła temu szatańskiemu pomiotowi, że
owszem, tak, zdradzi swoją ojczyznę bo przecież tak strasznie kocha Hitlera. I robiła
to, ponieważ dostała rozkaz od angielskich służb specjalnych, które miały tak
naprawdę miały sprawę polską głęboko w swojej brytyjskiej *****. I czuła się
jak zdrajca.
Gdy zaproponowano jej ten wyjazd
nie miała większych moralnych dylematów. Może nie docierało do niej, co tak
naprawdę zobowiązała się zrobić?
Ale
kiedy zobaczyła niemiecki napis na dworcu głównym, mundury wrogów na
ulicach, zbombardowane kamienice w których kiedyś przeżywała najpiękniejsze
chwile swego młodego życia, a wśród wyszarzałego, zastraszonego tłumu
rozpoznała kilku znajomych… Dopiero teraz dotarła do niej cała groza sytuacji…
Dotychczas podchodziła do wojny jako do rzeczy niewyobrażalnie strasznej, ale
jednak możliwej do wygrania… Teraz czuła się kompletnie rozbita, co jako osobie
bardzo pewnej siebie i energicznej nie zdarzało się jej prawie nigdy.
-… nieprawdaż? – poczuła na sobie
świdrujący wzrok esesmana.
- Tak jest, tak jest,
niewątpliwie ma pan rację!! – odrzekła, może trochę zbyt entuzjastycznie, bo
jej cudowny współpracownik popatrzył na nią jak na wariatkę.
- No, to bardzo dobrze! W takim
razie do pracy! I widzimy się w następny czwartek. Oczekuję, że do tego czasu
zdąży pani coś zrobić.
- Postaram się. W imię Rzeszy!
Od tej chwili była zdana sama na
siebie, kimkolwiek teraz była. Próbując nie zacząć głośno szlochać i krzyczeć
Zofia Wolińska, Polka Chcąca Dostać Się do AK (w wersji nieoficjalnej nr. 1
Niemiecki Szpicel, a w wersji jeszcze mniej oficjalnej Angielski Szpieg Udający
Niemieckiego Szpicla) szła ulicami zniszczonej Stolicy do swego nowego lokum.
Okazało się ono dwupokojowym mieszkaniem na trzecim piętrze burej od pyłu
kamienicy. Budynek jakimś cudem uniknął zbombardowania.
Zosia zadzwoniła do mieszkania
dozorcy . Nie była w stanie wciągnąć swojej olbrzymiej walizki po stromych,
dość zniszczonych schodach.
- Dzień dobry! Pani pod numer 4? –
usłyszała wesoły, młody głos.
W jej głowie natychmiast pojawił się
obraz pewnego chłopca, jednak szybko go odrzuciła nawet nie spoglądając na
rozmówcę.
- Mhm. Czy może mi pan pomóc?
- Pewnie, przecież w życiu by
pani tego nie zaniosła!
W trakcie mozolnej i z racji
brakujących stopni wędrówki do góry chłopak wychodził z siebie żeby podtrzymać
niemrawą rozmowę, ale dziewczyna zdecydowanie nie miała na to ochotę.
- Dziękuję. – burknęła tylko u
drzwi swego mieszkania.
- Polecam się na przyszłość pani….
Zosiu.
W tym momencie czas jakby na
chwilę się zatrzymał. Już wiedziała, skąd zna ten głos!
I zanim zdążyła cokolwiek
pomyśleć, już trzymał ją w ramionach.
Adam… Adaś…. – szeptała, czując
spływające po policzkach i rozmywające makijaż ciepłe łzy.
- Już dobrze, dobrze! – rzekł ze
śmiechem, jednocześnie odgarniając jej brązowe kosmyki znad oczu.
- Co ty tu robisz? – zapytała po
chwili, patrząc w jego przyjazne zielone oczy.
- Próbuję przetrwać. – odparł
swobodnie. – Choć, zaniesiemy do Ciebie tą walizę, a potem pójdziemy do mnie,
dobrze? Zdobyłem ser żółty!
Ujął ją za rękę, a ona trzymając
się go kurczowo pozwoliła mu się poprowadzić, tak jak bywało za dawnych,
dobrych lat.
Miłej niedzieli :)
M
Miłej niedzieli :)
M
Wszystkiego najlepszego! :))
OdpowiedzUsuńŁadny kubek. Przeczytałam ten rozdział, mimo że kilka ominęłam (ale nadrobie!) I jest naprawdę świetne. :)
Znalazłam powtórzenie na samym początku "miały tak naprawdę miały".
Jutro spróbuję dodać coś u siebie.
Pozdrawiam. :)
Wszystkiego najlepszego, zdrowia, szczęścia i radości ;)
OdpowiedzUsuńTerry P. zmarł? O matko. Jeszcze nie zdążyłam przeczytać żadnej jego książki. Muszę w końcu się wziąć za jego twórczość.
Sherlock! Oh, kolejne moje uzależnienie! Sherlockian, łączmy się! ;)
Ten kubek jest prześliczny, chciałabym mieć taki w własnym domu! ;)
Oh, dziękuję za dedykację! Naprawdę nie wiem, czym zasłużyłam. ;) Dziękuję!
Wow, pierwszy raz spotykam się z osobą, która pisałaby historie o II wojnie światowej. Naprawdę z taką radością czytam to, co piszesz.
Oh, jak ja nienawidziłam Niemców. To, co robili z ludnością polską i żydowską przechodziło najśmielsze oczekiwania.
Zazdroszczę Ci takiego talentu. Ja już w ogóle się wyczerpałam i nie mam weny na nic, co miałoby kilka rozdziałów chociażby.
Jestem naprawdę ciekawa tego, co będzie działo się dalej.
Uwielbiam jak opisujesz coś z punktu widzenia bohatera. Zofia ma okropne zadanie. Niech tylko jej się noga podwinie, a wpadnie w ręce okrutnego, niemieckiego narodu. Byli tak okrutni, najpewniej zginęłaby w torturach i mękach.
Znajduje się w okropnej sytuacji - albo będzie żywym tchórzem i zdrajcą narodu albo martwym lwem, który nieźle wykiwał Niemców i przyczynił się do odrodzenia Polski.
Jak wspominałaś o ruinach pozostałych po dzielnicach i budynkach, to obraz stanął mi przed oczami i aż trochę łzę uroniłam. ;)
Czekam na kolejne części i kolejne posty.
Zapraszam: sage-servant1.blogspot.com
Najlepszego, Malio!Życzę ci dużo Mąk, żebyś pozostała tą samą wspaniałą osóbką, żebyś dalej rozwijała swoje pasje, żebyś pracowała z orkami, żebyś walczyła o marzenia, żebyś miała zawsze uśmiech na twarzy i czerpania dalszej przyjemności z blogowania ^^.
OdpowiedzUsuńMalia czyta pracze *-*!Koniecznie daj znać co to za książki i jak wrażenia :D!
A Terry'ego będzie mi brakować, był świetnym pisarzem i wiele mu zawdzięczam.
Nie wiem czy czytałaś, ale ja się wciągam w Sherlocka.Już przepadłam :P.Dzisiaj oglądam kolejny odcinek xD.
Kubek śliczny, sama bym taki chętnie u siebie widziała ^^.Dodatkowa przyjemność z picia kawy ;).
U mnie nn :).
NAJLEPSZEGO!! ROZDZIAŁ ŚWIETNY. Czekam na więcej postów. Zapraszam do mnie, opis nowego przybysza ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci duuużo zdrowia, chęci i czasu na rozwijanie swoich pasji oraz spełnienia marzeń :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego! :D Co do urodzin to mój pies obchodzi dzisiaj swoje drugie. xD Kubek świetny. :3 Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Komentuje!
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga http://lilla2000.blogspot.com/
Wszystkiego naj,naj lepszego ! :D Bardzo fajny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na n/n
figurkischleich.blogspot.com
Wszystkiego naj! Świetne opowiadanie:)
OdpowiedzUsuńFajny i fascynujący sposób pisania^^
Pozdro
Stajniapegaz5.blogspot.com.
Kubek świetny, a książek Prachetta to zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńJaki ckliwy rozdział- mnie się bardzo spodobał :)
Wszystkiego Najlepsiejszego :D
OdpowiedzUsuńOmnomnom śliczny kubeczek, że aż pozazdrościć *.*
Ciekawy rozdział, ja chcę więcej!!!!
Wszystkiego najlepszego!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny! Bardzo mi się to spodobało jak opisujesz z punktu widzenia bohatera. Muszę nadrobić kilka rozdziałów. Życzę weny.
Pozdrawiam i zapraszam:
zacisze-kolekcjonerki.blogspot.com