13 kwietnia 2014

Rozdział 5

Witam szalenie!
Po pierwsze chciałam Was bardzo przeprosić za moje niesłychane lenistwo. Za niekomentowanie Waszych blogów i za niedzielną notkę. To ostatnie musicie mi wybaczyć, ponieważ wczoraj przerzuciłam ok. 500 książek, w tym anatomię z roku 1926, modlitewnik z 1940 oraz książkę z biblioteki w Tiumieniu (Syberia) wydaną w 1890 roku (prawdopodobnie zabrała ją moja prababcia wracając z zesłania). Powodem tej akcji była przeprowadzka babci. Tak więc myślę, że dostanę wybaczenie :p. W dodatku piszę dużą pracę o Sybirakach, więc sami wiecie - jest ciężko.

W ramach ogłoszenia - niestety nie jadę do Loro, lecz do Antibes, gdzie również będą orki. Lepszy rydz niż nic.

Na przeprosiny wstawiam Wam mój projekt do linorytu:


Dodam również, że biorę udział w konkursie na schleich.czo:


Ale przechodzę do rzeczy! Dedykacja dla Karo z okazji wczorajszych urodzin. Jeszcze raz najlepszego!
Link do rozdziału 4.

- Czy mogę o coś spytać? – rzekła Zofia po dłuższej chwili milczenia. Siedziała właśnie w skórzanym, samochodowym fotelu jadąc w kierunku dworca, na którym była zaledwie wczoraj. Wtedy przyjeżdżała z ogarniętego wojną kraju, z nadzieją na odpoczynek. Dziś miała misję, choć sama do końca nie wiedziała jaką.
- Oczywiście. – odparł Sikorski, który osobiście kierował samochodem. Nie lubił taksówek. Kochał tylko swojego srebrnego, zawsze lśniącego czystością Bentleya i gdy mógł jeździł właśnie nim. Żaden, nawet najlepszy szofer nigdy nie dostąpił zaszczytu prowadzenia auta.
- Dlaczego wysyła mnie pan do Londynu? – spytała.
- Przecież tego chciałaś. Czyżbyś się rozmyśliła?
- Nie, nie skądże! – zaprotestowała natychmiast, obawiając się, że generał się rozmyśli. – Ale przecież państwo polskie ma dyplomatów, załatwiających takie sprawy, prawda?
- To prawda. Lecz czasami trzeba uzupełnić szeregi dyplomatów. To samo tyczy się służb wywiadowczych. A także osób pracujących na rzecz obu tych organizacji. I właśnie o tym ostatnim temacie chciałem porozmawiać z panią podczas dzisiejszego śniadania, lecz niestety była pani łaskawa wyjść, a raczej wybiec.
- Może w takim razie porozmawiamy o tym teraz? – podchwyciła zaintrygowana Zosia.
- Dobrze, tylko proszę wysłuchać mnie do końca, zanim rzuci się pani na jakiegoś polityka. – odparł z lekkim uśmiechem. – Otóż po dyskusji z panem Raczkiewiczem na temat pani osoby, która to dyskusja rozpoczęła się jeszcze przed wojną doszliśmy do wniosku, że nadaje się pani do służb dyplomatycznych.
- Jak… - zaczęła ona.
- Proszę pozwolić mi skończyć. – przerwał jej. – Od początku mieliśmy zamiar wysłania pani z misją dyplomatyczną do Churchilla w ramach sprawdzenia, czy na pewno się pani nadaje , jednak nie miało się to wydarzyć tak nagle. Skoro jednak sama zadecydowała  pani o wyjeździe, nie pozostało mi nic innego, jak tylko odwieźć panią na dworzec.
- Ale co doprowadziło panów do wysnucia takich wniosków?  I w ogóle jak to wszystko ma wyglądać?– spytała zdezorientowana.
- Wszystko pani wytłumaczę, ale może zacznę od pierwszego pytania. Wraz z panem Raczyńskim obserwowaliśmy panią już od dawna…
- Pan mnie?? Naprawdę?
- Tak, widywaliśmy się przecież w Warszawie podczas pani nauki w tamtejszym liceum. Mogła mnie pani nie zobaczyć, ponieważ nie lubię się wyróżniać. Ja natomiast zauważyłem panią natychmiast, gdyż była pani zupełnie inna niż reszta dziewcząt. Poszukiwaliśmy wtedy osoby do zadań specjalnych. Poleciłem panią, pan Raczyński mnie poparł, tak więc dostała się pani na naszą listę kandydatów. A dzień dzisiejszy potwierdził główne pani zalety, to jest spryt, niezależność i umiejętność szybkiego podejmowania decyzji oraz, niestety największą wadę, jaką jest impulsywność. Mam rację?
- Obawiam się, że tak. Ale dalej nie wiem, co dokładnie mam zrobić w Londynie?
- Celem pani misji jest wybadanie nastawienia Churchilla i innych polityków angielskich. Odkrycie ich zamiarów. Bo trzeba pani wiedzieć, że ta praca będzie miała też coś ze szpiegostwa.
- Wybadanie?! Moim celem jest zmuszenie ich do wysłania Polsce pomocy!! – po chwilowym zdezorientowaniu Zosi wrócił animusz.
- Tego będzie się pani właśnie musiała wyzbyć. Swojej wybuchowej części charakteru. O ile zda pani egzamin i przyjmie naszą propozycję.
- Oczywiście, postaram się . – odpowiedziała, trochę udobruchana.
Właśnie podjechali pod dworzec. Wysiadając, Sikorski wepchnął dziewczynie jakiś dokument.
- Oto pismo od rządu polskiego. Pomoże pani w uzyskaniu terminu. I proszę nie mówić nikomu o naszej rozmowie, miała się pani dowiedzieć o tej sprawie dopiero po zakończeniu misji. Ach, ten mój talent do zbyt wczesnego rozpowiadania tajemnic! – uśmiechnął się kwaśno pod wąsem. – Tak w ogóle, czy pasowałaby pani taka praca? Proszę pamiętać, że może być ona bardzo niebezpieczna.
- Zastanowię się nad tym. – odpowiedziała lakonicznie, ale w głębi serca była pewna, że przystanie na propozycję.
W tej chwili usłyszeli donośny głos megafonistki zapowiadającej pociąg do Calais, z którego przyszła agentka wywiadu w służbie Polski miała przesiąść się na prom przez kanał La Manche.
- To pani pociąg. Proszę dać mi walizkę, musimy się pospieszyć! – ponaglił ją.

Na peron wpadli w ostatniej chwili, po drodze o mało nie wsiadając do pociągu zdążającego do Marsylii.  Podając Zofii walizkę, Sikorski rzekł:
- Na koniec życzę pani powodzenia.
- Dziękuję bardzo. I proszę przeprosić pana Raczkiewicza za moje zachowanie. Nie pożegnaliśmy się przed odjazdem.
- Jestem pewien, że pani wybaczy. – odparł.- No, niechże pani idzie!- krzyknął, ponieważ pociąg zaczął ruszać.
Widząc to, dziewczyna w szalonym pędzie rzuciła się w stronę pociągu, prawie wpadając pod koła. Zamykające się drzwi wepchnęły ją do zatłoczonego przedziału. Spojrzała w okno.
„ Jakby nie patrzeć, to bardzo miły człowiek”. – pomyślała, widząc generała.
Co ciekawe, w tym samym momencie dokładnie to samo stwierdzenie o niej pojawiło się w jego głowie.

Chyba nie było najgorzej? Wytykać błędy proszę!
Miłego tygodnia i wspaniałej Wielkanocy!!
M


11 komentarzy:

  1. Wstydź się >< Nawet JA piszę dłuższe.
    Hm. Zaciekawiłaś mnie. Fajnie ci wyszło. MIMO ŻE KRÓTKO. Teraz tylko do Anglii, do deszczu. Niech pozdrowi Harry'ego Pottera B| (Wiem, że nie te czasy xD).

    Wgl, byłam u babci i spisałam historię mojego pradziadka. Przepraszam za to co powiem, ale zdecydowanie miał gorzej. .______. Na historię wydrukuję xD

    Pozdrawiam :>>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakbym się rozwinęła teraz, to by było z 5 stron... Nie narzekaj! A ja nie piszę Piłsudskiego - skupię się na Sybirakach...

      Usuń
    2. O, to umowa stoi :D To co powiemy pani? Że nam Word się zepsuł? xD

      Usuń
  2. 5 rozdział... jakże dumnie to brzmi! W moim wypadku - patrz w roku 2016 :P.
    1. Za krótkie; jak zawsze.
    2. Bardzo wciągające + patrz pkt. 1
    3. Wyślę ci na maila tekścik zgodnie z umową ;).
    Pozdrawiam!!
    PS. Dziękuję za P. Raczyńskiego. Miło mi, tylko proszę nie zrób z niego ani zdrajcy, ani człowieka nierozgarniętego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pfu, nie Raczyński,a Raczkiewicz!! Już zmieniam :P

      Usuń
  3. Dziękuję za życzenia i dedykację. bardzo mi miło. :)
    Rozdział, jak zawsze ciekawy, czekam na kolejny rozwój wypadków. :)
    Tam w jednym momencie napisałaś Zosi przez dwa "i". :)
    Rysunek ładny, ja nigdy nie rysowałam Orek. :)
    Udanego wyjazdu życzę. :)

    Pozdrawiam,
    Karo ;)

    [fantome.bloog.pl]

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy rozdział ;) Ale mogłaś trochę przedłużyć, bo ciekawie się czytało ...A ja patrze i koniec ^^ Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ;) Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Takie coś tam jest: "do podjęcia takich wniosków" - wydaje mi się, że podjąć można jakieś kroki, a wnioski się wysnuwa :) To tyle. Poza tym bardzo ładnie. Wszystko jakoś się tak szybko dzieje, ale nie wiem, czy to wada, czy zaleta ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, trochę nietrafne. Dziękuję, zmieniam :)

      Usuń
  6. Ładny obrazek :) Rozdzialik frapujący ^^.

    OdpowiedzUsuń