15 listopada 2013

Rozdział pierwszy

Witajcie!
Dziś bez większych wstępów, bo post i tak będzie długi. Powiem tylko, że już niedługo zawitają do mnie dwa kuce firmy breyer - Pink Magnum i Chili. Ale więcej o tym w poście o modelach. Co do mojej chandry, to z kolei doszłam do wniosku , że ludzie są ogólnie źli, ale jakoś trzeba z tym żyć. Ale nie będę nudzić Was tym - przechodzę do rzeczy! Starałam się pisać jak najbardziej zgodnie z prawdziwą historią. Niektóre występujące to postacie są prawdziwe, lecz nie wszystkiego. Zofia Wolińska jest całkowicie zmyślona. Powieść ma na celu pokazanie tamtych mrocznych czasów ze strony uczestników wojny. Dedykuję ją wszystkim bohaterom znanym lub zapomnianym którzy walczyli za Ojczyznę. Natomiast ten rozdział dedykuję Sophijce - za to, że jest.

Pociąg dojechał spóźniony. Natychmiast po otwarciu drzwi wysypał się z niego tłum ludzi, który od razu zmieszał się z oczekującymi na peronie. Przez krzyki witających się bliskich, przebił się niecierpiący sprzeciwu głos megafonistki, oznajmiając „ Stacja Gare de Lyon, Paryż. Drzwi zamkną się za minutę”.
Gdy już prawie wszyscy wyszli z wagonów, w drzwiach pojawiła się młoda, drobna dziewczyna. Zdecydowanym ruchem wyszarpnęła walizkę. Brązowym spojrzeniem omiotła peron. Z zadowoleniem kiwnęła głową, potrząsając czekoladowym lokami. Najwyraźniej pompatyczny wystrój dworca przypadł jej do gustu. „Paryż to jednak Paryż” pomyślała. Przeciągły gwizd lokomotywy wyrwał ją z zamyślenia. Ruszyła więc przez dworzec pewnym, zdecydowanym krokiem, jakby chodziła tu już od urodzenia. Tymczasem dopiero pierwszy raz była w francuskiej stolicy.  Idąc, poczuła dotkliwy ból w prawej nodze. Widząc małą, czerwoną plamkę na pończoszce, skrzywiła się nieznacznie. „Cholera. – pomyślała. Otwarło się.” Obciągnęła białą sukienkę w kropki z paskiem (ostatni krzyk mody), po czym wyszła na ulicę. Poszukała wzrokiem czarnego Renaulta. Jeszcze go nie było.  Rzuciła okiem na zegar umieszczony na wieży. „ 22:10. Spóźnia się”. Zanim jednak zdążyła wyzwać niepunktualnego kierowcę od palantów, samochód podjechał.  Wysiadł z niego młody Francuz w eleganckim garniturze. Odszukawszy ją, szybko podbiegł.
- Mademoiselle Zofia Wolińska? – spytał.
- Tak. – odpowiedziała, niepocieszona brakiem przeprosin. – Pan się spóźnił.
- Tak? – zapytał zdziwiony, patrząc na zegarek. – O, faktycznie. – rzekł, niezbity z tropu. – Pan Raczkiewicz czeka na panią. Mogę prosić walizkę?
Dziewczyna bez słowa podała mu bagaże i pozwoliła się zaprowadzić do samochodu. Szofer sprawnie odpalił i odjechali.
Paryż nocą wyglądał wspaniale. Latarnie świeciły mocnym, ciepłym światłem. Mimo trwającej wojny, nic się tu nie zmieniało. Dookoła jeździły luksusowe samochody, a sklepy były pełne. Eleganckie paryżanki i schludni paryżanie chodzili po bulwarze nad Sekwaną, śmiejąc się i rozmawiając. Przejechali również koło sławnej wieży Eiffla, która zrobiła na Zofii duże wrażenie. Szofer, widząc to opowiedział pokrótce jej historię. Przejażdżka jednak zaraz się skończyła, ponieważ hotel znajdował się tuż obok zabytku. Francuz szybko wysiadł i pomagając jej wysiąść zaproponował :
- Może miałaby pani ochotę na małą przejażdżkę?
- Nie dziękuję, jestem strasznie zmęczona. – odpowiedziała ona, lecz nie całkiem szczerze.
 Tak naprawdę miała bardzo pilną sprawę do załatwienia.  I choć szofer był bardzo miły i rozmowny, chciała zostać sama. Odebrała walizkę z rąk chłopaka i żegnając się z nim odeszła do hotelu. Był to wielki gmach zaprojektowany w stylu renesansowym, jednak widać było, że został niedawno odnowiony. Nie zastanawiając się dłużej weszła. Widocznie oczekiwano jej, bo podszedł do niej ktoś z obsługi  uśmiechając się i odbierając walizkę.
- Zofia Wolińska? W imieniu całej naszej obsługi witam w Paryżu. Mamy nadzieję, że będzie się pani dobrze u nas czuła. Mogę prosić o walizkę? Pani pokój znajduje się na górze, zaprowadzę panią.

Skinęła głową. Chciała jeszcze coś powiedzieć, ale jej przewodnik już szedł po schodach, nie miała więc wyboru – musiała podążyć za nim. 
 Została więc odprowadzona do apartamentu, wielkiego pomieszczenia z łazienką, umeblowanego w stylu rokoko.  Powiedziano jej, gdzie ma się zgłosić po śniadanie i pożyczono dobrej nocy, po czym zostawiono ją samą. Rozpakowała więc swoje rzeczy, przemyła nogę, umyła się, zjadła kolację, która już na nią czekała  i usiadła na łóżku. Zapatrzyła się w majaczącą w oddali Wieżę. Była bardzo zmęczona, lecz musiała jeszcze coś zrobić. Spojrzała na zegarek. Była północ. Stwierdziła, że jeszcze nie jest tak późno. Z trudem zwalczyła senność, wstała i wyszła na poszukiwania generała. Tak zrobiłby pewnie jej ojciec.
Zapukała do sąsiednich drzwi, lecz zamiast Raczkiewicza była tam tylko pokojowa.
- O co chodzi? – rzekła Francuzka, wściekła, że została wyznaczona na nocną zmianę.
- Szukam generała Sikorskiego. Nie ma go…
- Nie ma i nie będzie w najbliższym czasie! Proszę mi nie przeszkadzać. – ucięła po czym wyprosiła dziewczynę.
Zofia słusznie stwierdziła,że nie ma się co kłócić. Tak usprawiedliwiona spokojnie zasnęła.  

Wstała dopiero o dziesiątej. Była na siebie wściekła, bo zamierzała być na  nogach już o szóstej, aby złapać Raczkiewicza przed pracą. Z drugiej strony pierwszy raz od pamiętnego początku września porządnie się wyspała. Szybko się ubrała, jednocześnie starannie dobierając dodatki. We włosy wpięła starą spinkę. Wtedy po raz kolejny pomyślała, jak bardzo brakuje jej babci. Wojna zabrała wszystko…  Ktoś inny dawno by się załamał, lecz nie Zofia. Wiedziała, ze jej rodzice dali jej zadanie i teraz z góry patrzą na jej nieporadne działania Stwierdziła więc, że należy wziąć się w garść i skończyła upinać włosy i szybko zeszła na dół.
Właśnie zbliżała się do recepcji, gdy ujrzała dobrze znaną sylwetkę. To był Raczkiewicz! On także ją ujrzał i uśmiechnął się, a wtedy ona podeszła do niego.
- Zofia Wolińska melduje się na rozkaz. – odezwała się ze śmiechem.
- Witaj Zosiu! – odrzekł i kończąc część oficjalną ucałował ją serdecznie. Jak dobrze widzieć cię całą i zdrową! Jak minęła podróż ?
- Zaraz wszystko opowiem, ale mogłabym najpierw zjeść śniadanie? Jestem trochę głodna. – wtrąciła delikatnie.
- Ależ tak, oczywiście!  Może zechciałabyś zjeść w moim gabinecie. Mam gościa, który bardzo chciałby Cię poznać.
Zgodziła się chętnie, bo była bardzo ciekawa któż to miałby ochotę się z nią spotkać. Po zamówieniu śniadania skierowali się do gabinetu, który znajdował się na ostatnim piętrze. Był to duży, owalny pokój obity orzechową boazerią z ciemnymi meblami.  Na jednym z krzeseł siedział średniego wzrostu mężczyzna z wąsem w wojskowej marynarce. Lecz nawet bez tego wojskowego znaku widać był z daleka, że jest żołnierzem. Ukłonił się lekko.
- A to jest właśnie generał Władysław Sikorski. Bardzo chciał cię poznać. – przedstawił go Raczkiewicz. – Generale, to jest właśnie starszy szwoleżer Zofia Wolińska, córka Stanisława Wolińskiego, którego pewnie pan zna. 
- Miło mi panią poznać. – Sikorski pocałował ją w rękę. – Mam dla pani pewną propozycję …
Nie zdążył jednak dokończyć, bo otwarły się drzwi i wniesiono śniadanie, składające się między innymi z pysznej, chrupiącej, czysto paryskiej bagietki.  Zofia przeprosiła więc i zajęła się jedzeniem. Podczas posiłku porozmawiała chwilę z generałem na temat wojskowości i w ten sposób doszli do opowiadania o jej pierwszej bitwie. Na prośbę Sikorskiego przywołała bolesne wspomnienia i zaczęła opowiadać.

Mam nadzieję,że nie było takie złe. Proszę o SZCZERE komentarze, będę wdzięczna za uwagi.
Dobranoc!
M





9 komentarzy:

  1. (...) nie było takie złe"..... =,= Wyszło bardzo fajnie :D I JESTEM Z SIEBIE DUMNA! ZNALAZŁAM POWTÓRZENIE!!!
    Ciekawe przedstawienie tamtych czasów... Aż Paryż mi się przypomniał z Maja *^* Tęsknię >.<

    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Oh troche to długie... Ten rozdział jest bardzo fajny. Czekam na dalszą część. Pozdrawiam!
    santeiranch.blogspot.com <--- już jest nowa notka!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajnie się zaczęło :).
    Co prawda masz parę niepotrzebnych słówek/literek, które utrudniają czytanie, ale nie jest źle i nie jest tego dużo. Myślę, że będę czytała. A zdradzisz, jaki to typ opowiadania będzie? Prócz tematyki wojennej, bo to już wiem :).
    Pozdrawiam, Karo ;)
    P.S. - U mnie n/n :).
    [fantome.bloog.pl]

    OdpowiedzUsuń
  4. Sama nie przepadam za wojennymi opowiadaniami, więc się nie wypowiadam na ten temat, ale zainteresowałaś mnie. Na razie będę czytać :). Czekam na 2 rozdział :).
    Pozdrawiam
    Sunny Glow
    shadowhorses.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również raczej nie czytam takich książek ,ale ta jest naprawdę ciekawa .Już z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały;).
      Pozdrawiam
      http://stadninaschleich.blogspot.com/

      Usuń
  5. Malio, wspaniale się zapowiada i musisz pisać dalej - jak widzisz wszyscy czekamy!!
    S

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapowiada się ciekawie, akcja toczy się szybko. Może jakby książki do historii były pisane w tym stylu, to uczniowie chętniej by poznawali nasze dzieje?

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapowiada się ciekawie ^^ Czekam na C.D. :D

    OdpowiedzUsuń